Obwarzanki nieodłącznie kojarzą mi się z Krakowem. Uwielbiam to miasto i jego klimat, w który bez wątpienia się wpisują. Już wyobrażam sobie wypełniony gołębiami rynek i sprzedające obwarzanki na sznurkach przez starsze panie. Piękny widok, choć smak rzadko kiedy mnie zadowalał.
Może nie wiedziałam, gdzie szukać, ale turystyczne obwarzanki są dla mnie zawsze zbyt wysuszone. Aż ciężko je połknąć! Postanowiłam więc stworzyć swoją wersję, która na pewno nie przeleży na sznurku kilku dni czy tygodni. Niewiele się pomyliłam, gdyż zaraz po zrobieniu zostały z nich tylko wspomnienia w postaci okruszków.
Ja moja wersję przygotowałam z makiem. To zdecydowanie moje ulubione, choć sezam również smakuje świetnie. Wybierzcie swoją ulubioną wersję i do dzieła, bo to nic trudnego!:)