Ostatnio bardzo modny stał się amarantus. To niezwykłe ziarno zawiera niezwykle dużo substancji odżywczych oraz białka. Trudno więc przejść obok niego obojętnie. Postanowiłam zacząć moje eksperymenty od tak zwanej „amarantusanki”. To inspirowana owsianką potrawa, która miała świetnie sprawdzić się w roli śniadania. Jednak w wersji z ziarnem (nie amarantusem ekspandowanym) zupełnie mi nie wyszła. Chrupała w zębach zamiast się rozpływać i trochę się przez to na amarantus obraziłam.
Wróciłam jednak do niego w chlebie. Pomyślałam, że to, że po obgotowaniu wychodzi nieco twardawy to nawet lepiej dla mojego chleba. Otworzyłam więc mąkę razową i za amarantus zabrałam się po raz drugi.
Moje przeczucie mnie nie myliło. Choć amarantus czuć naprawdę delikatnie, warto spróbować. Dla pysznej kromki razowego chleba.