Rozmyślałam dziś o bułce idealnej, jak powinna smakować. Doszłam do wniosku, że w wersji na słodko powinna być cudownie delikatna jak w przypadku bułki maślanej lub brioszek. Wytrawna bułka idealna musi mieć sprężysty i zarazem puszysty miąższ, rumianą skórkę i serowy posmak. I tak powstały serowe bułki, którym dodatkowo zrobiłam dla urody „rustykalne” przedziałki. Wystarczy przed wyrastaniem i po naciąć je delikatnie drewnianym patyczkiem.
Wsadziłam ciasto do lodówki, żeby upiec wersję „nocną” i przy okazji zaobserwowałam ciekawe zjawisko fizykalne. 🙂 Ponieważ miałam mało czasu, wyrobiłam bułki z zimnego ciasta, po czym przykryłam je dwoma warstwami ścierek i wsadziłam do piekarnika na 50 stopni (co zwykle robię z ciastem do wyrastania). Z powodu różnicy temperatur pod ścierkami i w piekarniku na cieście zebrała się wilgoć, która wsiąknęłą i spowodowała, że ciasto stało się zbyt rzadkie i bułki rozlazły się na boki. Wiem, że zawsze pisze, żeby cieasto z lodówki postawić w temperaturze pokojowej, teraz wiem też dlaczego. 😀 Nie ma to, jak uczenie się metodą prób i błędów…. mam nadzieję, że chociaż zjadliwe będą, pomimo że nie pierwszej piękności.
Ha! Dzięki za komentarz, warto się uczyć w praktyce 🙂
Pyszne ?
Wiele razy już piekłam te bułki, faktycznie blisko im do idealnych. 🙂
Można inną mąkę typu orkiszowa i jakie proporcje wówczas?
Jeśli orkiszowa jasna to proporcje bez zmian.