Nie jestem piwoszem. To właściwie mało powiedziane, piwa po prostu nie cierpię. Do wielu rzeczy w dorosłym życiu zdążyłam się przekonać, jednak to mi po prostu nie podchodzi.
Potrafię jednak docenić niezwykły charakter piwa jako dodatku w kuchni. Na piwie można stworzyć świetny sos (niektórzy nie wyobrażaliby sobie bez niego golonki czy kiełbasek), można też dodać je do pieczywa, o czym wielokrotnie próbowałyśmy wam przypomnieć.
Jakiś czas temu zrobiłam piwny chleb bez zagniatania. Strasznie mi się spodobał, szczególnie jego miękkości i niespodziewane, wielkie dziurki. Dzisiaj więc postanowiłam nieco zmodyfikować przepis. Udało mi się stworzyć chleb, który urośnie w ciągu nocy (jego urok to niewielka ilość drożdży), nie wymaga zagniatania, a rano będzie przepysznym dodatkiem do naszego śniadania. Kto wie, może zagra nawet główną rolę?