Tęsknie za latem…albo chociaż wiosną! Pojechałabym wtedy na rowerze w słońcu po świeżą, chrupiącą bagietkę. Takimi marzeniami próbuję przegonić zimę. Po chwili uświadamiam sobie jednak, że może rower nie przejedzie przez śnieżne zaspy, ale przecież bagietkę mogę zrobić nie ruszając się z domu! I to lepszą, bo mam stuprocentową pewność co do niej dodałam.
Ostatnio jem dużo kaszy. Kus kus od dawna znajduje się u mnie na podium, ale od niedawna goni go pęczak. Połączenie kaszy z chlebem wydaje się więc czymś absolutnie naturalnym. No i intuicja mnie nie zawiodła, bo jest pyszna.
Kiedyś robiąc bagietki tworzyłam skomplikowane budowle składające się ze zwiniętych szmatek. Doświadczenie pomogło wypracować mi inną metodę. Wystarczy forma (najlepiej nieprzywierająca) i prowizoryczna ścianka z folii aluminiowej.
Wasze komentarze