Natura człowieka płata figle. Gdy marzniemy zimą, pragniemy upałów, a gdy wreszcie nadchodzą, zamykamy się w klimatyzowanych pomieszczeniach i nie chcemy mieć z latem nic wspólnego. A może tylko ja tak mam? Może są wśród was jacyś prawdziwi fani upałów?
Temperatura powyżej 25 stopni męczy mnie niesamowicie. Nie chciałoby mi się w ogóle opuszczać mieszkania, gdyby nie fakt, że już nad ranem robi się w nim dwa razy goręcej niż na zewnątrz. Trzeba więc uciekać. Jednak jest dosłownie jeden aspekt upału, który bardzo mi odpowiada, dzięki niemu ciasto chlebowe rośnie dużo szybciej niż zwykle. Chleb na zakwasie, który najczęściej potrzebował u mnie 4 godzin pełnego wyrastania, tym razem rośnie w 2. Cóż za oszczędność czasu!
Dzisiejszy chleb to połączenie orzeźwiających smaków- kefiru i koperku. Jest naprawdę pyszny. Postanowiłam połączyć w nim drożdże z zakwasem, aby uzyskać ciekawą konsystencję. Jeśli jednak nie macie zakwasu, możecie go spokojnie pominąć i może na wszelki wypadek poczekać pół godzinki dłużej, aby porządnie wyrósł.
Pytanie,gdzie klasc zaczyn latem popoludniu gdy slonce tak nie grzeje w cieple miejsce?
Co daje kefir? Konsystencję?
Trzymanie zaczynu na pełnym słońcu wcale nie jest dobrym pomysłem, więc promienie nie są do szczęścia potrzebne. Po prostu musi być ciepło (latem to przecież łatwe) i bez przeciągów 🙂
A kefir daje kwaskowaty posmaczek i sprężystość miąższowi chleba.
Czy ten chleb można upiec z mąki z jednego zboża (orkiszowy lub żytnia, a może pomieszać obie)?
Może być jeden rodzaj mąki pełnoziarnistej, albo pomieszane 🙂