Im więcej robię bochenków chleba, tym bardziej napycham je co raz większą ilością dodatków. Po prostu tak bywa, że gdy jeden mi zasmakuje i idealnie pasuje do chleba, chcę go mieć za każdym razem, a do tego kolejne, kolejne i kolejne. W związku z tym w moim chlebie bardzo ciężko o dominujące smaki, to jeden wielki miszmasz.
Jednak trzeba uważać, bo można przesadzić. Bochenki wtedy przestają cieszyć prostotą, a atakują podniebienie. Zamiast delektować się smakiem, umysł próbuje bez skutku rozpoznać kolejne składniki. Wtedy zawsze wracam do punktu wyjścia. Tworzę proste ciasto chlebowe i dodaje do niego jeden, maksymalnie dwa nowe smaki. Tak było właśnie z tym.
W tym bochenku nic nie przeszkadza w delektowaniu się. Twaróg dodaje delikatności, a karmelizowany por przełamuje smak.
Przepis ten dołączam do listy lipcowych wypieków „Na zakwasie i na drożdżach” na blogu Zapach chleba.
Wasze komentarze