Ah ten kminek. Pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu nie mogłam na niego patrzeć. Tak to już jest, że do pewnych smaków dojrzewamy, co jest pięknym zjawiskiem! Dzięki temu wciąż wierzę, że mogę pokonać mój wstręt do fasoli.
Gdy wspominam dzieciństwo, nie przypominam sobie, żebym była niejadkiem, ani specjalnie wybrzydzała. Próbowałam wszystkiego, nawet jak mi nie smakowało i może stąd narodziła się moja kulinarna pasja do łączenia smaków. Przypominam sobie wstręt do musztardy, kawy (!), czy kminku właśnie. To stosunkowo intensywna i aromatyczna przyprawa, która nie każdego zadowoli. Ale dla mnie, gdy jestem już trochę starsza, wprost idealnie pasuje do chleba.
Dzisiaj stworzyłam bagietkę. Mam z nią zawsze dużo zabawy, bo wymyślam co raz to nowe sposoby na to, aby nie rozjeżdżała się na boki. Były już dwa zrolowane materiałowe ręczniki, ścianki z folii aluminiowej, traktowanie brzegu blachy jako mur, a teraz przyszedł czas na… czekoladę! Jak to się stało? Gdy już zablokowałam moją bagietkę murem od blachy do pieczenia, pozostało mi zagospodarować drugą stronę, aby bagietka nie rozjechała się na boki (albo w tym przypadku, jeden bok). Przyłożyłam wiec do niej materiałową, zrolowaną ścierkę, ale nie dawała pożądanych efektów, gdyż zbyt mocno się ślizgała. Jedynym, odpowiednim długością rekwizytem okazała się tabliczka czekolady.
Zachęcam do eksperymentów nie tylko przy budowaniu konstrukcji podtrzymujących chleb, ale również smakowych:)
A nie można takiej bagietki do pieczenia owinąć papierem do wypieków? Ja tak robię jak piekę makowce na święta i ładnie zachowuje kształt.
Dobry pomysł! Pozdrawiam