Nadeszła zima, to bezdyskusyjny fakt. Patrzę właśnie przez okno na spadające płatki śniegu i śmieję się sama do siebie, bo uwielbiam śnieg. Uwielbiam też związane nieodłącznie z zimą smaki. Nazywam je „rozgrzewaczami”.
Z „rozgrzewaczami” można zrobić sobie najlepszą herbatę, a desery z ich dodatkiem sprawiają, że zapominamy o zimie. To nic innego jak suszone owoce, imbir, cynamon ( i inne przyprawy korzenne), cytrusy, miód i wiele innych. Postanowiłam więc z części tej mieszanki stworzyć prawdziwie zimową bagietkę.
Przyznam, że od jakiegoś czasu eksperymentuje z bagietkami i ta wyszła zdecydowanie najlepiej. Poza rustykalnym kształtem, idealną chrupiącą skórką, ma bardzo nietypowy, imbirowo-korzenny smak, który idealnie pasuje do położenia na niej twarożku i powideł. Po prostu bajka.
Opracowałam też kolejny sposób wyrastania bagietek. Wykorzystuje do niego z jednej strony brzeg blachy, co sprawia, że tylko z jednej strony muszę zbudować „mur” z folii aluminiowej. Dzięki temu bagietka nie rozchodzi się na boki i podczas wyrastania i podczas pieczenia.
Zapach nieziemski w domu 🙂 Musiałam jednak zmienić proporcję – dałam 2 razy więcej wody i trochę kefiru i dzięki temu udało mi się uzyskać w ogóle jednolitą konsystencję. Możliwe jednak, że coś nieświadomie pomerdałam ze składnikami.
W każdym razie gorąco polecam, bo bagietka przepyszna!!! 🙂