Pamiętacie szwedzkie bułeczki Kanelbullar, które ostatnio pokazywała wam Tosia? Po prostu je uwielbiam. Połączenie słodkiego cynamonu w drożdżowym ślimaczku jest dla mnie absolutnie idealne. Robię je właśnie w takiej formie od dłuższego czasu i bezwstydnie zajadam się nimi, gdy jest mi dane być w Szwecji. Tym razem jednak postanowiłam postawić na wytrawną wersję.
Każdy kto choć trochę zna mnie i Tosię wie jak bardzo kochamy suszone pomidory. Tosia sporządza je sama, ja, w tym roku z braku moich ulubionych pomidorów postanowiłam z tego zrezygnować i zadowolić się kupionymi. Pesto z suszonych pomidorów, czyli mieszanka tych idealnych małych smakołyków z prażonymi orzechami, bazylią i parmezanem to już po prostu kulinarny ideał.
Nie dziwię się więc sama sobie, że to był pierwszy pomysł jaki wpadł mi do głowy. Nie dziwię się też, że tak strasznie mi smakują, bo po prostu nie mogło być inaczej. To połączenie samo się broni.
I szczerze, ten mały ślimaczek podgrzany następnego dnia na tosterze może aspirować do jednego z moich ulubionych śniadań. Po prostu pycha. Koniecznie spróbujcie.
Wasze komentarze