Ostatnio gdy robiłam grissini uświadomiłam sobie jak fajnie chrupie się chlebowe paluchy. To taka przekąska, która dobrze smakuje w każdej sytuacji. Najlepiej zostawić ją gdzieś w strategicznym miejscu mieszkania i czekać. Jest niczym przynęta na wygłodniałych domowników. Uświadomicie sobie, że paluchy znikają, jeden po drugim, niespodziewanie:)
Po grissini przyszedł więc czas na coś grubszego- paluchy drożdżowe. Znając zamiłowanie imprezowiczów do czosnkowych grzanek i cebulowych chipsów, na piątkowy wieczór wybrałam paluchy ze szczypiorkiem. Są dość intensywnie, ale smakują naprawdę nieźle. Oczywiście możecie zrobić je w wersji dwa razy cieńszej i w prosty sposób znowu uzyskać grissini, zachęcam jednak do eksperymentowania z grubościami, długościami i kształtami.
Dzisiaj, żeby zmienić trochę smak, użyłam mąki żytniej. Jeśli jednak nie macie jej pod ręką, zwykła mąka pszenna też się sprawdzi.
Wasze komentarze