Jeśli śledzicie stronę od dawna, z pewnością zauważyliście, że mam słabość do focacci. Gdy planujemy z Tosią przepisy na pieczywo, które zaprezentujemy na stronie, często zarzuca mi, że zdecydowanie za często robię focaccię. Miałam więc od kilku dobrych tygodni prawdziwy focacciowy odwyk.
Cóż ja poradzę, że tak bardzo ją lubię? Nigdy nie zapomnę jak spróbowałam najlepszej w pewnej włoskiej restauracji. Wręcz kapała z niej oliwa, gdyż nie tylko została na niej upieczona, ale także polana nią po upieczeniu. Od tamtego momentu wciąż próbuję uchwycić ten sam smak. Dlatego nie oszczędzam oliwy.
Aż ciśnie mi się na usta- „Kto z nas nie lubi roztopionego żółtego sera?!”. To chyba smak uniwersalny. W focacci dodatkowo dodaje sprężystej konsystencji i wyjątkowo dobrze komponuje się smakowo. Musicie spróbować!