Zakwas jest naprawdę jak żyjące stworzenie. Często pytacie w komentarzach, dlaczego was zakwas przestał działać, nie bulgocze, lub nie podnosi chleba. Zwykle staram się pomóc wam na bazie moich poprzednich doświadczeń, ale muszę wam przyznać, że po latach i mnie potrafi mój zakwas zaskoczyć. Tak właśnie było wczoraj, gdy znienacka przestał podnosić mój chleb. W konsekwencji wyjęłam z piekarnika jedną, wielką, klejącą papkę, nie przypominającą pieczywa. Następnego dnia przełożyłam go do innego naczynia, ponownie nakarmiłam i znów porażka.
Przez pogodowe szaleństwa zmienia się temperatura w domu. Może się zdarzyć, że nagle w miejscu, w którym zwykle zakwas rósł jak należy, nagle zrobi się dla niego za zimno. Lub gdy zima płata nam figla i okaże się być wczesną wiosną, dla zakwasu, podniesie się temperatura w pomieszczeniach i będzie mu po prostu za gorąco. Mnie czeka teraz po raz kolejny eksperymentowanie z temperaturami. Wierzę jednak, że znajdę mu idealną „sypialnię” na zimę:)
A czemu mówię o zakwasie? Bo ten chleb miał pierwotnie właśnie na nim rosnąć. Dzisiaj jednak zrobiłam równie pyszny (oczywiście porównując do moich wyobrażeń, a nie wspomnianej papki) w wersji drożdżowej. Przyśpieszyło to czas wyrastania, a wy możecie mieć ten bochenek w zaledwie dwie godziny.
Skutecznie zaraziłyście mnie domowym chlebem.Ten z powyższego przepisu czeka i rośnie mam nadzieję,ale z braku orzechów włoskich dałam migdały,a właściwie proszek migdałowy,dodałam imbir i płatki dzikiej róży,całość troszkę dosłodzona brązowym cukrem,zobaczymy,co wyjdzie 🙂 Najfajniejsze jest to czekanie,a później smakowanie 🙂
Wuszedł bardzo smaczny,gdzieś tam na końcu języka czuć dwlikatnie tę różę i imbir,teraz dałam tak asekurcyjnie,myslę,że następnym razem dam spokojnie więcej,żeby smak był wyraźniejszy.Chlebek rewelacyjnie smakuje z konfiturą różaną. Jest jednak bardzo płaski,więc nie można tu mówić o typowych kromkach-ciasto spokojnie podwoiło swoją objętość ale poszło w boki 😉 – następne pieczenie będzie w formie.
dzięki kochane,już wiem dlaczego i mój zakwas od kilku tygodni nie „pracuje” jak należy.Otóż moja chata na wsi w której mieszkam ogrzewana jest od kominka i chwilami jest bardzo gorąco, a następnie chłodno.Mój zakwasik widać nie lubi takich klimatów.Też muszę mu poszukać komfortową miejscówkę..Jak uda mi się znaleść takie lokum napiszę, ale na razie nie mam pomysłu….może pod pierzynką? może otulony ciepłym kocykiem ,wysoko w szafce?……
Znam przypadki otulania zakwasu kocem lub pieżynką:) a może jest jakieś miejsce, gdzie temperatura jest w miarę stała? Może nie tak ciepłe jak przy piecu, ale jednak jednolite?