Przypuszczam, że nie jestem osamotniona w tej tęsknocie, ale po cichu marzę już o wiośnie. Nie chodzi tylko fakt, że za oknami jest bardziej szaro niż biało, ale także o sezonowe produkty, które w mojej kuchni odgrywają spore znaczenie. Na szczęście na zimowych straganach też można znaleźć ciekawe warzywa, o którym zapominamy late np. jarmuż.
Z jarmużu najchętniej robię pesto, czasem zawiera ziarna i parmezan, a czasem tylko czosnek, oliwę i sok z cytryny. Takie pesto jem na kanapce, albo dodaję do makaronów, ale dzisiaj postanowiłam przemycić do ciasta chlebowego na żytnim zakwasie. I wyszedł z tego zielonkawy bochenek pełen smaku.
Biorąc przykład z innych przepisów wnioskuję, że tu tak samo, po wyłączeniu termoobiegu zmniejszamy temperaturę do 200 stopni. Przyda się dla tych co dopiero zaczynają przygodę z pieczeniem 😉
Dziś właśnie upiekłam ten chlebek. Jest mocno jarmużowy. Bardzo ciekawy 😉
Dokładnie tak robimy 🙂 Cieszę się, że chleb upieczony!
Czy aby chleby miały grubszą i bardziej chrupiącą skórkę należy je piec w wyższej temperaturze? Zawsze skórka wydaje mi się mało chrupiąca….
Tak, wysoka temperatura sprzyja chrupiącej skórce. W chlebach na zakwasie lubię je podpiec w termoobiegu z parą wodą, ale są też na to inne sposoby, szczegóły tutaj: https://smakowitychleb.pl/jak-uzyskac-chrupiaca-skorke/ 🙂