Dodawanie musu jabłkowego już mam za sobą. Choć uwielbiam to połączenie w pieczywie, zawsze robiąc kolejny bochenek staram się eksperymentować z nowymi smakami. Tak było i dzisiaj.
Zamiast tradycyjnie dodawanego musu, który zastępuję część wody przeznaczonej na dany bochenek, postanowiłam postawić na jabłko w nieco innej odsłonie- pokrojone w drobną kostkę. Uznałam, że na pewno nie pozostanie tak twarde jak surowa wersja (200 stopni i 40 minut jednak robią swoje), ale powinno lekko zmięknąć i jednocześnie nadać miąższowi idealnego smaku i konsystencji.
Miałam rację. I choć wyżej wspomniałam, że lubię eksperymenty i rzadko wracam do moich wypieków z przeszłości, ten zdecydowanie będzie wyjątkiem.
Ja kiedyś upiekłam chleb, dodając zamiast wody soku jabłkowego 🙂