Jak już pewnie wiecie, jeśli czytacie przepisy regularnie, mam małą słabość do focacci. Uwielbiam jej miękkość i niesamowity, przebijający się smak oliwy. Tego smaku nigdy za wiele, dlatego czasami lubię pomaczać je jeszcze w dodatkowej porcji. Szaleństwo!
Z focaccią zwykle mam tak, że piekę ją późnym wieczorem. Tak się jakoś składa. Więc kiedy rozum mówi mi- idź spać, ja słucham serca i wkładam do piekarnika brytfankę, w której urośnie moje cudo. Dzięki temu mój zaspany organizm budzi się zapachem pysznego pieczywa. A gdy jeszcze dodam do focacci moje ulubione zioła, to zapach staje się po prostu nieziemski. Nie da się nie zjeść kawałka. I jeszcze jednego. I jednego…
Tym razem jednak postanowiłam zaszaleć z ciastem i dodałam do niego nietypowego dodatku- piwa. Czy nadal można więc nazwać ten wypiek focaccią? Moim zdaniem tak, bo zawiera też inne charakterystyczne dla focacci elementy. A miąższ jest jeszcze bardziej miękki i interesujący w smaku.
Dokładnie tak samo uważam, jak Maciej i Marek. Przejdźcie z tych szklanek i łyżeczek na gramy. Strona jest świetna. Pozdrawiam.
To jest stary przepis, w nowych recepturach są podawane składniki w gramach i ml 🙂
1 ważna uwaga (jak dla mnie 🙂 )jak podajecie skład w gr. to do końca czyli 500g mąki to ile jest?1,5 łyżeczki drożdzy?(łyżeczki są różne) naprawde tj. ważne!!!napaliłem sie -zrobiłem,i nie rośnie okazało sie że za mało drożdzy dałem, porównałem z innym blogiem ,gdzie podawana jest dokładna gramatura,.pozrdawiam . PS.ale i tak będe korzystał tylko z większą czujnością 🙂
A ile to jest gram tej półtorej łyżeczki drożdży? Łyżeczki bywaja różne .