Są takie chleby, które określam mianem „niedzielnych”. Niedziela bowiem, kojarzy mi się ze słodkim lenistwem i powolnym przygotowywaniem potraw. Mój niedzielny chleb dzielę na kilka etapów i powoli go zagniatam, daje mu nieśpiesznie rosnąć i spędzam nad nim dużo czasu, choć małym kosztem. Co jakiś czas wystarczy coś do niego dodać i dać mu rozwinąć skrzydła. W nagrodę otrzymujemy świetny bochenek na zakwasie, o miękkim miąższu i chrupiącej skórce. Bajka.
Uwielbiam słodkie dodatki do chleba. Gryząc kolejne kromki liczę na to, że uda mi się trafić na wrzucą przeze mnie do ciasta chlebowego rodzynkę. Do miąższu dodaję jeszcze porcję maku i całość nabiera lekkiej słodyczy, bez dodatkowego cukru czy miodu.
Zachęcam was do spędzenia niedzieli przy takim powolnym pieczeniu. To naprawdę przyjemna sprawa.
Witaj, powiedz mi skąd bierzesz zakwas? Jak go zrobić? Pozdrawiam
Zakwas pszenny można wyhodować krok po kroku, instrukcja znajduje się pod tym linkiem: https://smakowitychleb.pl/zakwas-pszenny-krok-po-kroku/ pozdrawiam!