Czy zrobiliście już domowe powidła? Ostatnie węgierki świadczą o tym, że to już ostatni, naprawdę ostatni gwizdek. Ja co roku robię kilka słoiczków, które w części rozdaję, w części zostawiam sobie. Oczywiście nie powiem, że na zimę, bo znikają zanim zima się zacznie. Bo czy jest coś lepszego niż powidła śliwkowe i domowy chleb?
Pewnie nie jeden z was, czytelników, robił kiedyś chlebek bananowy. To taka prosta forma, przygotowywana przy użyciu proszku do pieczenia. Nie ma więc konieczności czekania, aż chlebek wyrośnie.
I bananowy i inny chlebek robiony tą metodą przyjmuje nazwę „chlebka„, nie „chleba”, bo w istocie chlebem nie jest. Można go jednak pokroić na grube kromki i ułożyć na nim ulubione dodatki, więc kto by się przejmował takimi niuansami.
Ja dzisiaj postanowiłam użyć moich powideł i suszonych śliwek, aby stworzyć nieco inny chlebek śliwkowy. Wystarczy pomieszać składniki i gotowe.
Robiłam dwa razy i dwa razy zakalec, raz zupełnie luźny, raz prawie upieczony, piekłam dobrze ponad godzinę, sprawdziłam patyczkiem. W niektórych miejscach upieczony:-(
Niestety czasem piekarniki płatają nam figla. W moim po godzinie chlebek wyszedł dobry, bez elementów zakalca, ale w innym piekarniku może potrzebować jeszcze dodatkowego czasu, żeby się dopiec. Może Pani spróbować dodać też nieco więcej proszku do pieczenia, aby bardziej podniósł ciasto. Pozdrawiam