Przyznam szczerze, że poniższy przepis może wydać się nieco bardziej skomplikowany niż tradycyjne, uwzględniające jedynie proste leżakowanie po jednej serii zagniatania. I tak, powiedziałabym z góry, że chleb jest nieco bardziej wymagający i nie polecałabym go amatorom ALE… Tak naprawdę czy coś może być uznane za naprawdę trudne, jeśli jedyne co musisz zrobić to trzymać się instrukcji? Moja koleżanka, którą obdarowałam zakwasem i prostym przepisem na jego wykorzystanie zaskoczyła mnie dwa dni później tartine bread z dziurami, których samej nie udało mi się nigdy wyhodować. Można? Można.
Dlatego nie zrażajcie się, chleb wymaga cierpliwości. Im więcej czasu mu poświęcimy, tym bardziej się odwdzięczy, chrupiącą skórką i ciągnącym się miąższem, pełnym podłużnych dziurek.
Przyznam szczerze, że dawno nie udało mi się zrobić tak dobrego chleba. Trochę bazowałam na znanej mi metodzie tartine, a trochę popełniłam samowolkę. Przede wszystkim zmieniłam podejście. Zaczynam od ustalenia z jakim stopniem hydracji chcę mieć do czynienia (stosunkiem mąki do wody), a dopiero później myślę o dodatkach.
Koniecznie spróbujcie tej wersji!