Nie ma nic przyjemniejszego niż wspólne pieczenie. Dlatego, gdy tylko nic nam w tym nie przeszkodzi, bierzemy udział w comiesięcznym wspólnym pieczeniu z Amber z bloga Kuchennymi drzwiami.
W akcji bierze udział wielu blogerów, którzy piekąc dzielą się swoimi wskazówkami i wątpliwościami, a efekty publikują na swoich blogach. Gdy zobaczyłam, że w tym miesiącu na tapecie pojawiły się bajgle, zrozumiałam, że mimo dość napiętego harmonogramu nie mogę nie wziąć udziału w zabawie. I mało tego, udało mi się nawet przygotować je w bardziej czasochłonnej wersji slow.
Mieliśmy do wyboru dwa przepisy Moniki z Gotuje bo lubi– bajgle w wersji fast, oraz w wersji slow, wymagające zaczynu i długiego wyrastania w lodówce. Dwoiłam się i troiłam, aby dostosować mój dzień do powolnego wyrastania ciasta, gdyż nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie spróbowała (jak zwykle wszystko zostawiam na ostatnią chwilę). Chcieć to móc! Udało mi się.
Bajgle wyszły odlotowo. Dzięki długiemu wyrastaniu w lodówce ciasto ma niezwykle przyjemny, lekko ciągnący się miąższ. A do tego mega chrupiąca skórka. Bajka!
Wasze komentarze